ostatni tydzień spędziłam w rodzinnym Sobieszowie na Dolnym Śląsku. przepadam za używaniem niemieckiej nazwy Sobieszowa: Hermsdorf. dzisiaj jest to jedna z dzielnic Jeleniej Góry. nagrałam kilkanaście dźwięków. było to bardzo trudne. miasto jest znacznie łatwiejsze do dźwiękowego notowania. tymczasem Sobieszów jest czymś pomiędzy wsią a małym miasteczkiem położonym w Karkonoszach. dźwięki zlewają się tam w jedną całość, rozchodzą się, są stłumione. najlepiej odczuwa się tzw. ambience - zatem symultanicznie brzmiące dźwięki natury (szum drzew, traw, cykanie świerszczy, szczekanie psów, plusk rzeki, chrzęst żwiru pod stopami) z dźwiękami produkowanymi przez ludzi (głosy, śmiechy, okrzyki, podlewanie ogrodów, rabanie drewna, zrzucanie węgla do piwnicy, szykowanie jedzenia) z tymi industrialnymi (piły mechaniczne, kosiarki, samochody, autobusy, pociąg, stolarnie, magle, fabryczki, szlifierki, wiertarki). niewyobrażalnie trudne są te dźwięki do traktowania ich jako autonomicznych tak jak ...