Przejdź do głównej zawartości

Dźwięki zapisane cz. 1

Zapis dźwięków słyszalnych* w dniu 08.04.2015 pomiędzy 13:56 a 15:05 w domu w Puszczykowie (ulica Brzozowa). Autorka: Stanisława Piotrowska


 photo puszczykowo_zpsqqzcro6j.jpg

Ula przekłada coś w kuchni. Odkręca wodę, otwiera zmywarkę, słychać metalowy brzęk sztućców i szum wody. Śpiewa pod nosem, ale nie mogę rozpoznać słów. Gwiżdże czajnik, szeleści plastik, wyłączyła wodę. Otwarła zmywarkę, szum wody ustał, słychać przekładane szkło, zasuwane szuflady zmywarki i znowu zamknięcie, i szum wody. Szeleści plastik. Przesuwa coś po blacie. Słychać jakiś gładki dźwięk, chyba zmywa paznokcie wacikiem. W tle cały czas zawodzi zmywarka teraz jakby się męczyła iuuu, iuuuu, iuuu. Mama otwarła szufladę biurka, zamknęła, klika długopisem. Przesuwa papiery. Słychać metalowy dźwięk otwierania tego zacisku w segregatorze. Coś szeleści. Klikają klawisze laptopa, zatarłam ręce. Teraz znowu jakiś plastik i papier szeleszczą w gabinecie. Trzasnęły drzwi na dole. W tle cały czas zawodzi zmywarka. Jakieś chrobotanie z kuchni. Za oknem słychać daleki szum aut. Ptaki ćwierkają ćwir, ćwir. W równym ostępie, co 3 sekundy ćwir i ćwir. Ula znowu nuci pod nosem. Chyba jakąś kościelną piosenkę. Przyszedł sms, sygnał pukania. Odblokowałam telefon, który wydał taki dźwięk, jakby wróżka z Disneya coś zaczarowała różdżką, burczy motor w oddali. O teraz sikorki bogatki śpiewają iu iu iu, i jeszcze jakiś inny ptak chyba kos. Słychać kroki, skrzypią drzwi od łazienki i słychać przekładanie papierów, szuranie. Znowu sikorki iu iu iu, woda leci z kranu w łazience. Szuflada w gabinecie i przekładanie jakiś metalowych sprzętów w niej. Szuranie papierów. Zmywarka wciąż buczy. Jakieś dziecko krzyknęło za oknem. Albo kot zawodzi. O mama zamknęła szufladę. Coś spina spinaczem albo dziurkaczem. Jedzie auto i robi takie cziczicziczi. Ptak zaświergotał. Teraz znowu jedzie jakieś auto bruuu. Ptak śpiewa cricricri cziczi i tak w kółko. Słychać kroki. Ula przeszła z łazienki do kuchni. Słychać zamykane drzwi, otwieranie szafki, teraz jakiś plaster mama odrywa w gabinecie, w kuchni Ula wyciąga jakieś naczynia z szafki. Mama zatrzaskuje to metalowe coś w segregatorze i szeleści papierami. W tle z lewej strony od okna cały czas burczy jakieś auto, albo lecie samolot brrrr. Słychać klikanie klawiatury laptopa, brzdęk mikrofali w kuchni i skrzypienie drzwi od jakiejś szafki. Przekładanie papierów. Przyszedł sms, więc znowu dźwięk pukania. Ptaki znowu głośniej śpiewają ciiirii, ririri. Jedne odpowiadają drugim iu, iu, iu. Zmywarka zawodzi. Szum aut w oddali, ale bardziej jednostajny bo burczenie już ustało. Mikrofala brzdęknęła, Ula otwarła drzwi, teraz zatrzasnęła. Mama zgniotła gwałtownie jakieś papiery. Ula puka o coś łyżką, o szklankę chyba. Szuszuszu papierów z gabinetu i pukanie łyżeczką z kuchni, teraz Ula odłożyła łyżeczkę do zlewu. Wyszła z kuchni, westchnęła i weszła do łazienki, gdzie skrzypnęły drzwi, wyszła z łazienki weszła znowu do kuchni zamknęła drzwi i ustał dźwięk zmywarki. Na dole po prawej trzasnęły drzwi z brzękiem kluczy, które chyba są w zamku. Zaszamotał parasol ogrodowy na tarasie, bo wieje wiatr. Szumi głośniej, bo jedzie jakiś pojazd w oddali po lewej i słychać z daleka dźwięk szkolnego dzwonka, znowu przejeżdża auto. Ptaki ćwierkają teraz trochę ciszej i delikatniej. Zawiał wiatr, który poruszył liście kliwii stojącej na parapecie w doniczce. Ptaki głośniej ćwierkają cwir, cwir, titi. W gabinecie po prawej mama odłożyła jakiś długopis albo coś do przybornika, dziurkuje coś dziurkaczem, teraz znowu brzęczy to coś od segregatora. Ptaki ćwierkają, bardzo daleko po lewej szczeka pies, łuf łuf. Dzwoni telefon, klasyczny sygnał Nokii. Mama rozmawia z jakąś Renią, czy ją przenocują w czwartek we Wrocławiu. Ma ze sobą śpiwór i poduszkę, jedzie samochodem i o coś się kurtuazyjnie spiera, szura szuflada. W kuchni trzasnęły drzwi szafki, szeleści woda w kranie, chyba coś myje. Słychać smarkanie z pokoju babci, i spłuczkę od kibelka. Podrapałam się po głowie, więc słuchać chrobotliwy głos. Teraz szura balkonik mojej babci przesuwany po podłodze. Klikają klawisze laptopa, ptaki śpiewają cichutko, ale nadal jednostajnie szumią jakieś pojazdy bardzo daleko. W kuchni Ula zmywa jakieś większe naczynia albo garnki, leci woda. Szura krzesło w gabinecie, przez zamknięte drzwi od pokoju babci słychać jak ciężko  i gwałtownie oddycha. Mama rozmawia z tą Renią przez telefon cały czas. Teraz uderza jakieś drewno o coś twardego za oknem. Ula obcina paznokcie obcinakiem cit, cit. Szumi auto. Ptaki na chwilę ustały. Ale teraz znowu śpiewają ale cichutko i z oddali. Obcinak do paznokci brzęczy. Zmywarka znowu delikatnie szumi, ale bardzo cicho, myślałam że to jakieś auto ale nie. Coś trzasnęło w kuchni. Teraz po lewej za oknem u kogoś na ogrodzie coś głośno upadło. Szumi szuflada w gabinecie i dźwięk dziurkacza. Znowu segregator. Teraz jakby jakieś przesuwanie metalem po blacie biurka w gabinecie. Szeleszczenie papieru, dźwięk obcinaka do paznokci. Trzasnęły drzwi na dole, ktoś wchodzi po schodach do góry. Pani Iwona opiekunka babci mówi „dzień dobry”, odpowiadam. Otwieranie drzwi od pokoju babci, szeleszczenie siatek ze sklepu, trzaskanie drzwi od szafek kuchennych. Pani Iwona rozmawia z babcią ale nie rozumiem słów, słychać kroki, przyszła mama powiedziała babci, że zamknie drzwi bo Zosia śpi i się źle czuje. W kuchni zabrzęczały pokrywki, słychać jak drukarka drukuje szu, szu, szu, szu. Teraz przekładanie papierów. Urywanie jakby kawałka papieru, i szuranie szuflady. Papier szeleści. Szczęknęła mi jakaś kość w przegubie. Mama coś gwałtownie przekłada, jakiś metal i papier. Pani Iwona wyszła od babci, mówi „do widzenia” i schodzi po schodach na dół. W tym samym czasie mama wychodzi z gabinetu i w łazience puszcza wodę. Pani Iwona wychodzi tylnymi drzwiami z domu na dole, słychać jak otwiera i zamyka drzwi. Ula cały czas pracuje obcinakiem. Słychać spłuczkę w łazience i szum wody. Skrzypią drzwi od łazienki, ale mama tam coś jeszcze przekłada na szafce, wzdycha, przekłada, wzdycha. Wychodzi, idzie do gabinetu i znowu otwiera tą szufladę. Jakaś blacha z kuchni bardzo cicho zabrzęczała. Gdzieś na dole skrzypnęły drzwi. Ula wyszła z kuchni słychać szuranie kapci i teraz znowu zmywarka głośniej zawodzi i słychać jak leje się w niej woda, i coś tam delikatnie uderza o siebie w środku. Ula poszła do sypialni rodziców, coś tam przekłada na szafce, wróciła do kuchni położyła coś ciężkiego na drewniany blat. Mama zaszeleściła papierami. Za oknem zawiał mocniejszy wiatr i gałęzie się o siebie otarły. Burczy jakieś auto w oddali. Zmywarka ucichła. Jakieś dziecko w oddali się śmieje. Ptaki śpiewają ale gdzieś bardzo daleko. Słychać kroki mamy, mówi że mam zamknąć okno. W tym samym czasie słyszę kroki na schodach przyszła pani Lidka mówi „dzień dobry” i idzie do babci, słyszę jak rozmawiają. Szczęka klamka okna i głuchy dźwięk kiedy okno uderza o ramę. Mama mówi coś do Uli i szeleści foliową siatką, otwiera zamrażarkę i coś tam wkłada. Pyta czy Zosia wzięła leki przeciwbólowe. Ula piłuje paznokcie szszszszszszszszszsyzsyzsyzs. Mama przekłada pokrywki, puszcza wodę z kranu, zmywarka znowu zaczęła jęczeć głośniej. Mama otwiera i zamyka szafki. Ula mówi, że Stasia na stojąco pisze, śmieje się. Mama przekłada coś w szafce, zatrzaskują się drzwiczki. Słychać dźwięk takie pstrykanie od włączania ognia na maszynce gazowej, coś tak matowo szura po blacie, teraz mama otwarła zmywarkę, brzęczą sztućce. Mama nie wie dlaczego zmywarka tak kiepsko zmywa. Otwiera lodówkę, Ula pyta czy mamy gdzieś jeszcze zmywacz do paznokci, narzeka, że musi cały czas malować paznokcie w pracy. Dmucha na paznokcie chuuu, pfff. Mama brzdęknęła sztućcem o coś szklanego. Coś rozmawiają o urlopie i kadrowej. Mama otwiera zmywarkę więc chwilę nie zawodzi, zamyka, wychodzi na chwilę z kuchni wzdycha. Ula wyszła z kuchni do sypialni rodziców, coś gada pod nosem otwiera jakąś szufladę, teraz coś tam szura, jakby zasuwane krzesło drewniane po parkiecie, słychać otwierane i zamykane szuflady, coś powiedziała, idzie w moją stronę słyszę kroki, przekłada coś na kredensie, usiadła na fotelu obok mnie położyła rękę na oparciu i piłuje paznokcie, szu, szu, szu, szszszszszszsz. Coś piszczy cicho w kuchni, chyba gotuje się woda. Zmywarka zawodzi. Szumi radio, które mama włączyła. Ula poruszyła się na fotelu i wciąż piłuje paznokcie szszszsz. Mama już ustawiła fale radiowe i jakiś facet tam cicho coś mówi. Mama je coś z miski i brzdęka łyżką o miskę. Teraz zmieniła stację radiową, ktoś śpiewa. Mama wstała z krzesła i odłożyła miskę w zlewie, składa karton od mleka wiec słychać taki głuchy jakby stłumiony dźwięk. Teraz otwarła lodówkę coś wyciągnęła i zaczęła odkręcać, teraz odłożyła to do lodówki. Otwarła zmywarkę więc szum na chwilę ustał, teraz brzdęknęły drzwiczki i znowu szumi. Mama mówi, że mamy być cicho, żeby Zosia spała, podeszła do mnie więc słychać kroki, wzięła kubek od kawy i ciężkimi krokami poszła do kuchni, w radiu zmieniła się piosenka, mama krąży między kuchnią a salonem. Ula szura pilnikiem do paznokci, nuci ajiajijaj pod nosem. Mama wzdycha, mówi że się Zosią zdenerwowała, że się źle czuje. Przeszła do sypialni, skrzypnął parkiet i słychać kroki. Teraz znowu idzie do salonu ale kroki jakby są bardziej łagodne, stukają jej obcasy, schodzi po schodach które skrzypią, otwiera drzwi wejściowe i zamyka za sobą. Zmywarka szumi ale troszkę ciszej. Ula wyłączyła radio, więc głos piosenki urwał się nagle. Z mojej prawej strony słychać dzwony z kościoła, przejechał samochód brrrru i już go nie słychać. Ula szeleści jakimś plastikiem, chyba otwiera jakiegoś cukierka albo inny słodycz.

* Ćwiczenie w ramach zajęć z audioetnografii, które prowadzę w IEiAK UAM w Poznaniu.

Komentarze