Przejdź do głównej zawartości

Dźwięki zapisane cz. 4

Zapis dźwięków słyszalnych* w dniu 18.04.2014 w godzinach 20:00-21:00. Wnętrze pokoju zlokalizowanego na pierwszym piętrze bloku zlokalizowanego w Poznaniu na Os. Kosmonautów. Autorka: Marta Rudnicka

 photo os_zps9opn0qry.jpg

Klikanie klawiszy w laptopie - jezu, jakie to głośne. Kliknięcie myszą naprzeciwko mnie – to Maciej grzebie w swoim laptopie. O, znowu i znowu. Klik, klik, klik. Skrzypnięcie drzwi, ale chyba nie u nas. Może piętro wyżej. Włączył się wiatraczek w Maćka laptopie - szumi jak zmywarka, takie monotonne buczenie, szuuuuuuuu. Klik, klik, klik. Klepanie w klawiaturę. W sąsiednim pokoju Kaśka kręci się na fotelu, słyszę szuranie kółek o podłogę. Klap, klap, poszła do kuchni, zaszeleścił worek. Coś podśpiewuje. Szuranie myszy, klik, klik – Maciej gra. Trzaśnięcie drzwi do korytarza - takie charakterystyczne mlaśnięcie. Klik-klik-klik-klik - zastrzelił kogoś? Szur-szur klapki o podłogę, zajrzałam mu w ekran - tak, zastrzelił, kurde, jak on ich strzela z tej myszki. Kaśka coś ogląda, słyszę tylko jakieś ciche mamrotanie, pojedyncze głosy. Skrzypi fotel w drugim pokoju. Trzaśnięcie drzwiami gdzieś wyżej albo ktoś wywalił śmieci od zsypu. Łubudu. Szur krzesłem - tylko ja mam drewniane. Klik -klikklik, myszka-klawisze, kolejni wrogowie giną marnie. Maciej bawi się gumką do włosów, gumka strzela, drapanie w szyję, suchy dźwięk pocierania włosów o siebie. Guziki koszuli uderzają o obudowę laptopa - pac, pac, skrzypi fotel. Nie, Kasia jednak w coś gra, dobiegają mnie mocno przyciszone latynoskie rytmy. Chrupię płatki kukurydziane na sucho, śmiesznie trzaskają w zębach, jak kora. Podrapałam się w skroń, skrob, skrob. Łubudu gdzieś wyżej. Szelest torebki, głośne chrupanie, jestem łakomczuchem, gdyby tu nie leżały to bym nie jadła. Klikanie przycichło, Maciej nie strzela. Chrup-chrup. Dum-dum gdzieś na górze. Skrobanie w rurach. Ktoś na korytarzu otwiera drzwi. Ja klikam, klik-klik. Sąsiad zaklucza drzwi. Piętro wyżej coś stuknęło. O, klikalność myszy wzrasta. W co grasz? - A co? - Tak pytam. - Próbuję coś odpalić ale średnio na jeża mi wychodzi. Klik, klik. Stukanie wyżej. W bloku strasznie wszystko słychać, jakbyśmy siedzieli sobie na głowie. Skrzyp krzesła w pokoju obok. Chrup chrup płateczki. Stuk, Maciek odkłada słuchawki, wstaje, szurgot kółek o podłogę, stukają zamykane szafki, szur, zasuwa się szuflada. Skrzypią drzwi od łazienki. Rytmy latino z drugiego pokoju, jakiś saksofon. Spłuczka, chlupot wody w zlewie, klapanie kapci po podłodze. Skrzypnęło krzesło, usiadł. Klik, klik. Chrup-chrup. Szuranie, stukot nad głową - nie bezpośrednio nad nami, gdzieś wyżej. Łup, dźwięk zza okna, ale przytłumiony. Papapapapapaaa! - lubię takie klimaty. Szelest torebki. Chrup. Kroki, stukanie ale słabe, może z 11. piętra. Klikanie. Laptop jednostajnie szumi, ale to nie mój, to Maćka. Ślurp - ktoś coś kombinuje z wodą. Oho - wiertara, ciche, monotonne buczenie. Przestało. Kto wierci o 20:30 w sobotę?? Na szczęście daleko od nas. Idę sobie zrobić jakąś kolację, nie chcę zapychać się suchą karmą. Szur, szur myszka po podkładce. Klik, klik. Podrapałam się po głowie, po lewej stronie za uchem. Strzeliło mi coś w kostce, miękkie chrupnięcie. Stuk, odłączam zasilacz. Stuk, odkładam słuchawki. Szur szur, klapki po podłodze, pięć kroków do kuchni, szósty w bok, woda leje się do czajnika - pstryk, włączam go. Głośno szumi czajnik. Skrzyp, otwieram szafkę z chlebem, szeleści papierowa torba, woreczek z chlebem. Ziuut - otwieram lodówkę, mlaskający dźwięk opakowania z parówkami. Bulgocze czajnik, woda się zagotowała. Z kuchni lepiej słychać te latynoskie rytmy, choć dalej słabo. Klik-klak, zdejmuję kubek z suszarki, szeleści opakowanie z herbatą, chlupocze woda wlewana do kubka. Klikanie – to słychać wszędzie. Co za pokolenie. Zgrzyt garnka zdejmowanego z suszarki, chlupocze woda, którą do niego wlewam, grzechoce i zgrzyta kratka na gazówce, teraz syk gazu. Pszszszsz. Szurgot otwieranej szuflady, plusk parówki wrzucanej do garnka. Stukot szklanej cukiernicy - nie ma cukru, więc znów skrzypienie szafki, szelest papierowej torebki, cichutkie przesypywanie. Buczenie - znów ta wiertara. Garnek z wodą zaczyna cicho perkotać. Yhaaa - włączył się Skype. Ciągły syk gazu. Ktoś tłucze się na korytarzu - oho, poszło echo po całym budynku. Głosy od Kaśki z pokoju - taki etap w grze, że postacie gadają. Klikanie w klawiaturę. Skrzypienie drzwi. Ciche, daleko. Wiertara - krótkie, urywane serie. Garnek szumi jednostajnie. O, gotowe. Szczęk talerza i widelca. Jak opisać dźwięk krojenia chleba? Takie miękkie trrrru, trrru. Stuk odsuwanego stołka. Skrzypienie drzwi. Stukanie słoika, widelca o porcelanę. Skrzypienie krzesła u Kaśki. Klik-klik-klik. Ćmak-ćmak, parówka chleb pomidor. O, znowu muzyczka. Maciek - Co jesz? A jem. Wiertara. Szelest folii z obieranej parówki. Wiertara. Pa-pa-raaa, samba! Ćmak, ćmak. Stukanie gdzieś wyżej. Kasia ciężko westchnęła. Klikanie. Męskie głosy z gry. Mocno przytłumiony damski głos gdzieś z góry, eoeoeoeoe karetka, ale też bardzo daleko. Skrzypienie drzwi - iooooe gdzieś zaraz nad nami. To przez szyb wentylacyjny w łazience tak słychać. Klik-klik-klik. Wiertara – aż wszystko mrowi. Szuranie noża o talerz. Oho, uruchomił się pies, który mieszka wyżej – hau, hau, hau! Dzwon kościelny - też z gry. Pies się uciszył. Teraz męskie głosy - coś wykrzykują po hiszpańsku. Krzesło szura po podłodze, skrzypienie skóry. Ćmak, ćmak, zjadłam. Stuknięcie drzwi od szafki - ta jedna nie skrzypi. Klik-klik. Mieszanie herbaty, stukanie łyżeczki o ścianki kubka. Pararara, pa-pa, Tropico!
* Ćwiczenie w ramach zajęć z audioetnografii, które prowadzę w IEiAK UAM w Poznaniu.

Komentarze